Liverpool - Cardiff

Liverpool w 10 kolejce na własnym terenie przekonująco pokonuje Cardiff City 4-1. Za dominacją The Reds w tym spotkaniu stanowczo przemawiają liczby. 19 do 2 na korzyść Liverpoolu to stosunek strzałów oddanych przez obie drużyny, ponad to gracze Liverpoolu utrzymywali się przy piłce przez 80% spotkania. Co jest ich rekordową statystyką w tym sezonie. Jak więc to możliwe, że przy tak miażdżącej statystyce rywalowi i tak udało się skierować piłkę do bramki The Reds? Wynik 2-0, sytuacja wydawałaby się opanowana, goście wznawiają piłkę rzutem z autu i bez dłuższego namysłu dośrodkowują ją w pole karne z bocznego sektora boiska. I pewnie skończyłoby się na niczym, gdyby nie niefortunna interwencja Virgila Van Dijka, który skierował piłkę wprost pod nogi napastnika Cradiff. Gol kontaktowy nie obrócił jednak przebiegu spotkania o 180 stopni. Cardiff było w tym spotkaniu drużyną bezapelacyjnie słabszą, a wynik mógł być znacznie wyższy, gdyby nie niewykorzystane sytuacje gospodarzy (szczególnie z pierwszej połowy). Słupek Van Dijka oraz interwencja obrońcy Cardiff, który wybijał piłkę z linii bramkowej po strzale głową Lallany pozwoliły gościom do 45 minuty utrzymać korzystny (jak na przebieg meczu) wynik 1-0. Sam gol jest kwintesencją przebiegu pierwszej połowy spotkania, mimo że padł na jej początku. Dwukrotnie strzały na bramkę Cardiff były heroicznie blokowane przez obrońców, dopiero gdy piłka trafiła pod nogi Salaha w myśl zasady „ do trzech razy sztuka” znalazła drogę do siatki. Na drugą bramkę kibice The Reds musieli czekać aż do 66 minuty. Wówczas to prawdziwy „kocioł” w polu karnym wykorzystał Sadio Mane, który nieustępliwe przedzierał się przez obrońców znajdując sobie w końcu dogodne miejsce do oddania strzału i nie pozostawił szans bramkarzowi. W końcówce w pełni swoje wcześniej niewykorzystane sytuacje odkupił Mohammed Salah, który dwukrotnie asystował przy bramkach kolegów. Najpierw świetnie odnalazł w polu karnym Shaqiriego, który notuje kolejny solidny występ i przeżywa prawdziwy renesans swojej kariery, a potem zagrywa dokładną prostopadłą piłkę do Sadio Mane, który pokonuje bramkarza gości piękną wcinką, dla której sam Klopp nie szczędził braw. Czy można zatem mówić o powrocie do formy Egipcjanina z poprzedniego sezonu? (Salah strzelił ostatnio 2 bramki w wygranym 4-0 meczu Ligi Mistrzów z Crveną Zveda). Czas pokaże. Z pewnością ten występ Egipcjanin może zaliczyć do naprawdę udanych, a prawdziwy sprawdzian przyjdzie w następnej kolejce, gdzie The Reds na wyjeździe zmierzą się z rozpędzonym Arsenalem, który ma za sobą już 11 zwycięstw z rzędu!

 

28 października 2018

Powrót

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Pakiet Premium

Ta strona została stworzona za darmo w WebWave.
Ty też możesz stworzyć swoją darmową stronę www bez kodowania.