SUPERLIGA

Superliga to koncepcja utworzenia rozgrywek zrzeszających największe potęgi piłkarskie z całej Europy, a właściwie z 5 najlepszych lig (Francji, Włoch, Niemiec, Anglii i Hiszpanii). Jak podają różne źródła Superligę miałoby tworzyć początkowo 16 lub 18 zespołów, w tym 11 klubów-założycieli, które niezależnie od wyników miałyby zapewniony udział w rozgrywkach.

 

Jak podaje Der Speigel do klubów założycielskich należałyby Real Madryt, FC Barcelona, Manchester City, Manchester United, Liverpool, Chelsea, Arsenal, Juventus, AC Milan, PSG oraz Bayern Monachium, a resztę ligi miałyby uzupełniać inne kluby zaproszone przez założycieli. Pośród nich wymienia się m.in. Borussie Dortmund, Bayer Leverkusen, Napoli, Rome, Inter, Lyon, Marsylie, Atletico Madryt, Valencie, Seville, a nawet zakorzenione w tradycjach Athletic Bilbao. Czyli cała piłkarska śmietanka.

 

Grono uczestników byłoby jednak mocno ograniczone (głównie z racji nienaruszalności ekip założycielskich). Co zatem stałoby się z mniejszymi klubami, które o swoją pozycję w Europie dopiero walczą? Zapewne zostałyby zepchnięte na margines futbolowego świata, uczestnicząc w mniej prestiżowych i popularnych rozgrywkach. Utworzenie tak ekskluzywnej ligi blokowało by bowiem rozwój i promocję mniejszym klubom, które mimo wysokiego poziomu sportowego ze względu na słabą pozycje marketingową nie byłyby brane pod uwagę w kontekście Superligi. Efektem tego byłyby umocnienie się nierówności, gdzie bogaci się bogacą a biedni biednieją.

 

Jak wynika z przecieków Superliga miałaby wystartować już w 2021 roku i funkcjonować, jak wstępnie ustalono przez najbliższe 20 lat (poza strukturami UEFA i FIFA). Wiązałoby to się jednak m.in. z wyjściem największy marek z ich rodzimych lig, czyli postawieniem dotychczasowego porządku na głowie, oraz niedopuszczeniem zespołów do najbardziej elitarnych na ten moment rozgrywek klubowych, czyli Ligi Mistrzów, które zapewne i tak prędzej czy później w starciu z Superligą straciłyby racje bytu. Kolejnymi konsekwencjami jakie zapowiada prezes FIFA Gianni Infantino byłoby wykluczenie zawodników biorących udział w Superlidze z Mistrzostw Świata i Mistrzostw Europy, czyli de facto zawodnicy stanęliby przed podjęciem decyzji o rezygnacji z kariery reprezentacyjnej.

 

Do takiej decyzji piłkarzy miałby przekonać prestiż i wysoki poziom rozgrywek, a przede wszystkim wielkie pieniądze, które byłyby przez Superligę generowane, a co za tym idzie nieziemsko wywindowane pensje zawodników. Dla porównania za triumf w Lidze Mistrzów zespół mógł otrzymać ok. 80 milinów euro, jak przewidują analitycy za mistrzostwo Superligi klub może liczyć się z dochodem sięgającym nawet 500 milionów euro.

 

Wielkim klubom, a właściwe ich miliardowych właścicieli zaczyna bowiem uwierać zwierzchność UEFA i FIFA, które narzuca im różne ograniczenia (m.in. Finansowe Fair Play, czy reformy Platiniego, które zapewnić miały możliwość rozwoju mniejszym klubom). Dlatego wyjście poza struktury tych organizacji wydawałoby się idealnym rozwiązaniem dla takich marek jak Manchester City czy PSG, które pieniędzy mają jak lodu. Kluby założycielskie miałyby bowiem monopol na obowiązujące w strukturach Superligi zasady, czyli miałyby stuprocentową kontrolę nad biznesem, bo tak nazwać trzeba idee Superligi. Ligi, która miałaby być maszynką do „robienia pieniążków”.

 

Piłka nożna bowiem już dawno wyszła poza sferę czysto sportową, a dla przedsiębiorców stała się po prostu intratną branżą. Perspektywa utworzenia Superligi pozwoliła by klubom na pełną globalizację swoich marek i otworzenia się na wszystkie rynki zbytu. Mecze byłyby bowiem rozgrywanie w takich miastach jak Syndey, Pekin czy Nowy York, a bilety z pewnością nie należałyby do najtańszych. Kolejne miliony, które przemawiają do właścicieli za tym pomysłem to źródła z praw telewizyjnych, o które każda stacja będzie zabiegać i wzajemnie się o te prawa wykrwawiać, oferując zawrotne sumy do których obecne się nawet nie umywają.

 

Nie ma co się oszukiwać, że jeśli ten plan wszedłby w życie to każdy pasjonat piłki nożnej śledził by te rozgrywki z umiłowaniem. Nawet najwięksi konserwatyści i przeciwnicy Superligi nie sprostaliby pokusie cotygodniowych zmagań największych europejskich potęg i szybko zawiesiliby swój bojkot.

Na przeszkodzie utworzenia Superligi stanąć by mogły jednak wspomniane wcześniej prawa telewizyjne. Premier League zawarło już bowiem umowę z rodzimymi stacjami obowiązującą na lata 2019-2022, a także z niektórymi rynkami zagranicznymi (m.in. z Polską, w której prawa do 2022 roku nabyło nc+). Odejście topowych zespołów z ligi z pewnością wywołałoby lawinę pozwów i wiązałoby się z gigantycznymi odszkodowaniami, których ciężar musiałyby ponieść kluby aspirujące o skład założycielski w Superlidze. Sumy te byłyby bez wątpliwości argumentem skłaniającym zarządy angielskich klubów do wstrzymania się z projektem „Superliga” i mogłyby odwieść od realizacji tego projektu kluby innej nacji. Czym bowiem byłyby rozgrywki największych europejskich gigantów bez angielskiej elity?

 

Dotychczas do całej sprawy odniósł się wyłącznie prezes Bayernu Monachium – Karl-Heinz Rummeninge, który wydał oświadczenie na oficjalnej stronie klubu jakoby o żadnym planie utworzenia Superligi nic nie wie, a żadnych rozmów w tej sprawie nie prowadził. W oświadczeniu wyraził także lojalność wobec UEFA i Bundesligi, których struktur jak sam napisał, Bayern za jego kadencji nie opuści. Reszta klubów zamieszanych w całą sytuacje stosuje na razie politykę milczenia, które jak samo przysłowie mówi jest złotem, szczególnie gdy o „złoto” się rozchodzi.

10 listopada 2018

Powrót

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Pakiet Premium

Ta strona została stworzona za darmo w WebWave.
Ty też możesz stworzyć swoją darmową stronę www bez kodowania.