Tottenham - Liverpool

Na otwarcie 5 kolejki Liverpool zafundował swoim kibicom prawdziwy piłkarski spektakl. Podopieczni Jurgena Kloppa pokonali na wyjeździe Koguty 1-2. Tym samym potwierdzając swoją dobrą formę z czołowym zespołem Premier League i zabierając argument malkontentom, że do tej pory ekipie z miasta Beatelsów przyszło się mierzyć tylko z przysłowiowymi „ogórkami”. Od początku spotkania gracze dążyli do szybkiego zdobycia bramki. Ta sztuka udałaby się Roberto Firmino w 40 sekundzie meczu, gdyby nie uczestnictwo w akcji Sadio Mane, który znajdował się na pozycji spalonej. Kolejną groźną sytuacje The Reds stworzyli sobie w 6 minucie, wówczas to przed szansą z rzutu wolnego z okolic 20 metra stanął 19-letni Alexander Arnold. Trafił jednak w prosto ręce bramkarza – Vorma, zastępującego kontuzjowanego na kilka tygodni Hugo Llorisa. Na odpowiedź ze strony Tottenhamu goście nie musieli jednak długo czekać. W 9 minucie po świetnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kierana Trippier fatalnie przestrzelił Toby Alderweireld. Po 10 minutach boiskowego marazmu spotkanie nabrało wyrazu, gdy złe podanie Erica Diera przechwycił Mohammed Salah. Jednak dobre zachowanie bramkarza Kogutów, który do końca stał na nogach w pojedynku z Egipcjaninem pozwoliło utrzymać bezbramkowy rezultat. Po tym zdarzeniu nastąpiła kilkunastominutowa dominacja gospodarzy. W trakcie której podopieczni Jurgena Kloppa musieli 2-krotnie oddalać zagrożenie z własnego pola karnego wślizgiem, a w 29 minucie strzał Eriksena z rzutu wolnego obronił Alisson. Z ponownym przejęciem inicjatywy The Reds zwlekali do 35 minuty, kiedy to naciskany i wykończony swoim rajdem Mane oddał anemiczny strzał na bramkę Vorma. Wysiłki Liverpoolu przyniosły rezultat w 39 minucie. Mimo interwencji bramkarza gospodarzy piłka przekroczyła linię bramkową po strzale głową Georginio Wijnalduma z rzutu rożnego. Holender miał kilka minut później doskonałą okazje do podwyższenia swojego dorobku, jednak pogubił się w swoich zamiarach. Pierwsze minuty drugiej odsłony zapowiadały emocjonujące 45 minut. Obie ekipy zmarnowały swoje szanse na zdobycie gola. Po akcji wypracowanej przez Salaha, okazji nie wykorzystał Sadio Mane. Na Senegalczyku mogło się to szybko zemścić bo kilkadziesiąt sekund później w słupek trafił świetnie prezentujący się w tym spotkaniu i sprawiający obrońcom wiele kłopotu Lucas Moura. Na pomyłkę w 54 minucie nie zdobył się Roberto Firmino, który po akcji kolegów z zespołu lewą stroną boiska wpakował piłkę do pustej bramki. Liverpool miał szanse w 63 minucie ostatecznie dobić rywala jednak stuprocentową sytucje zmarnował Naby Keita. Mimo zmian w ofensywie jakich dokonał Mauricio Pochettino akcje Tottenhamu nie znajdowały drogi do bramki. Mecz ożywił się dopiero w końcówce. Wówczas w przeciągu 3 minut 3-krotnie wynik ustalić mógł Mohammed Salah. Jednak nie popisuje się on do tej pory skutecznością jaką prezentował w zeszłym sezonie. Pogrążyć rywala mógł także Sadio Mane. Senegalczyk jednak trafił wprost w bramkarza. W 85 minucie bliski przybliżenia Kogutów do remisu był wprowadzony w drugiej połowie Erik Lamela. Jednak jego strzał minął się z słupkiem. Chwilę potem swój pierwszy strzał oddał kompletnie niewidoczny w dzisiejszym meczu Harry Kane. Aż 93 minuty zajęło Londyńczykom znalezienie sposobu na sforsowanie bramki Alissona. Wówczas to strzałem z woleja popisał się Argentyńczyk. Zawodnicy Liverpoolu przysnęli w defensywie i dali Lameli na tyle dużo czasu, że pomocnik zdołał sobie przyjąć piłkę klatką piersiową w polu karnym i w spokoju czekać aż opadnie na dogodną do oddania strzału wysokość. Przez co ostatnie 2 minuty gry były prawdziwą próbą nerwów dla niemieckiego szkoleniowca. Podopieczni jednak nie zawiedli i dowieźli komplet punktów do końca. Biorąc po uwagę trudny terminarz jaki czeka The Reds są to bardzo ważne 3 punkty. Oprócz trudnych rywali kłopotem Liverpoolu może być również regularność z jaką przyjdzie im rozgrywać mecze w związku z nadchodzącą Ligą Mistrzów. A co za tym idzie duże zmęczenie zawodników, ponieważ do tej pory kadra na którą stawia Jurgen Klopp oscyluje wokół 14 piłkarzy.

 

Man of  the match: Virgil van Dijk

16 września 2018

Powrót

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Pakiet Premium

Ta strona została stworzona za darmo w WebWave.
Ty też możesz stworzyć swoją darmową stronę www bez kodowania.